wtorek, 13 listopada 2012

71.

Zastanawiałam się ostatnio nad sensem naszego życia. Nad jego celem. 
Niektórzy mówią, że rodzimy się po to, by umrzeć. To fakt, ale myślę, że chodzi o to, by je właściwie przeżyć. 
Uczymy się na własnych błędach oraz na błędach innych. Uczymy się przez całe życie. 
Przez cały nasz żywot przewija się wiele osób. Poznajemy nowe uczucia. Doświadczamy przykrości, zawodzimy się, tęsknimy, cierpimy. Kłócimy się między sobą, mamy do siebie żal. Płaczemy ze smutku jak i ze szczęścia. Kochamy innych, ufamy im. Zależy nam na nich. Jesteśmy skłonni do poświęceń, pragniemy szczęścia drugiej osoby.
Naprawdę rzadko kto docenia wszystko co ma. Nie cieszymy się z drobiazgów. Tracimy tak cenny czas na rozpamiętywanie tego co było. Nie skupiamy się nad tym co jest teraz.
Moim zdaniem w życiu chodzi o to, by spędzić je jak najlepiej. Z właściwą osobą u swego boku. Przezwyciężać lęki, wspierać się nawzajem, płakać, śmiać się, kochać. Zatrzymać ten czas, który tak szybko mija. Doceniać drobnostki i cieszyć się nimi. Walczyć o tak cenne życie. Wierzyć. 


PS. Od jutra zaczynam przygodę z analogiem!