niedziela, 29 lipca 2012

53.

Jakoś w Anglii chociaż nic specjalnego nie robię, to nie mam czasu na dodanie posta.
W piątek w samolocie oglądałyśmy "Kochanie poznaj moich kumpli", które przypominało mi Kac Vegas. W samolocie zajęłyśmy sobie miejsce przy oknie, co widać na dodanym filmiku na fejsie. Wczoraj ogarnialiśmy farmę owocową, na której brało się koszyczek i zjadało się owoców aż do porzygu. Później na szybciora Corby i pierwsze sklepy, w którym znalazłam piękniusie czarne spodnie i zieloną cieniutką, lekko falowaną bluzkę. Dziś pierwszy raz zostałyśmy z Misią. Zaczęłyśmy od Harrego Pottera, a skończyłyśmy nagrywaniem piosenek o Hello Kitty, które je frytki z majonezem i keczupem. Ogółem w porzo jest! Pogoda zaczyna sobie fikać.












z misiakiem i lamcią



moje auto! <3



czwartek, 26 lipca 2012

52.

Poniedziałek w Górkach. Ostatnie 16stkowe godziny spędzone z fejmys pipyl na robieniu pizzy i jedzeniu rosołu.
Wtorek zaczęli za mnie Jasiu, Ula i Ana, którzy obudzili się o 8, a na 9 byli już u mnie z niespodzianką. Potem dentysta, u którego jak zwykle spędziłam mniej niż 5 minut, super rodzinna impreza, na której głównym tematem było koszenie trawy i pielęgnowanie ogrodu, no i przy okazji spotkanie się z Ingą (dzięki :*). W środę ogarnęłam znowu Górki, tym razem z Doncią i małym Jasiem, który wcale nie chciał spać, ale przynajmniej zostałam zaakceptowana i mam nowe dziecko, którego jestem ciocią <3.
Dziś wielkie pakowanie, bo jutro o 11 wreszcie wyjeżdżam. Mamy samolot o 14:35, więc musimy tam być na 12. Oby nie było za zimno w samolocie, bo nie zabieram ze sobą grubszego swetra.
Módlcie się mi o pogodę tam w Anglii! :)





symboliczny rosół

tort od Any, Ulki i Jaśka <3

niedziela, 22 lipca 2012

51.

'Nie zawsze oryginalny jest tym złym, niedobrym. Warto potrafić się odnaleźć w rzeczywistości. Człowiek pozbawiony emocji jest chory. Trzeba umieć wyrażać własne zadowolenie, niepokój, ból, radość. Te rzeczy są ludzkie. Trzeba się do nich ustosunkować. Nie stanie się nic, jeśli nasza reakcja będzie spontaniczna. Mamy prawo bycia zaskoczonym, znużonym czy smutnym. Nikt nie może wymuszać na nas takiego czy innego stylu ubierania się czy zachowywania. To byłoby zbyt sztuczne. Nie można dać się zaszufladkować. Trzeba być sobą. Warto jest mieć, posiadać jakąkolwiek rzecz czy cechę, która jest w stanie wyróżnić nas spośród ogółu. To coś trzeba pielęgnować. Trzeba rozwijać w sobie tę charakterystyczną cechę. Tego czegoś nie wolno za nic na świecie zatracić. Warto mieć poczucie własnej odrębności.'

Może niektórzy zrozumieją, że jest to przesłanie właśnie dla nich.

Przez ostatnie dni miałam gorączkę, więc nic fajnego się nie działo, no może oprócz ogniska w Górkach, które było bardziej ubogie niż zwykle. Pogoda też nam bardzo dopisała, nie ma co. Dzięki ludziska, że przyszliście + za prezent, lubie baaaaaaaaaardzo!






środa, 18 lipca 2012

50.

Dzisiejszy post jest tym pięćdziesiątym. Od pierwszych postów zmieniło się sporo. Zmienili się ludzie, zmieniłam się ja i uczucia, a także otoczenie. Poznałam wiele wspaniałych osób. 
Było wiele chwil, które do teraz sobie przypominam. 
Przyznam, że początek roku był bardzo trudny, ale właśnie te wydarzenia mnie zahartowały. 
Nie poddałam się, to mnie zmobilizowało do bycia kimś lepszym, kimś większym.
Myślę, że było to najbardziej pamiętliwe pół roku w moim życiu. 
Dziękuję ludziom, dzięki którym było inaczej niż zwykle i tym, którzy byli i dalej są.

Za parę dni szalona siedemnastka!





sobota, 14 lipca 2012

49.

Więc na początek opowiem o spontanicznej decyzji. Wyjeżdżamy z Lamsonem do Anglii naaaaaaaaaaaaa prawie cały miesiąc (nie licząc 3 dni). Od 27 lipca (troszkę mi szkoda tego, że nie będziemy brać udziału w 'pływaniu na byle czym', bo czekałam na to cały rok :c ) do 24 sierpnia raczej nie piszcie smsków ani nie dzwońcie, no chyba że chcecie zbankrutować. Zanudzimy się tam na śmierć, ale przynajmniej będziemy mieć tą satysfakcję, że nie stało się to w Polsce. Notki będę dodawać częściej z dużą ilością zdjęć, żebyście mieli na co patrzeć. Oby ten miesiąc nie zleciał tak szybko jak podjęłyśmy się tego 'wyzwania'.
No i te kolejne paręnaście dni muszę wykorzystać maksymalnie. Jakieś pomysły?

~~~
 Tęsknota to uczucie braku czegoś lub kogoś istotnego dla danej osoby. Często pojawia się odczuwanie niepokoju, smutku, zamyślenia. Im bardziej odczuwany jest brak kogoś/czegoś, tym bardziej wzmaga się cierpienie psychiczne. Powodami uczucia tęsknoty mogą być: brak wszelkiego kontaktu z bliskimi lub ograniczenie kontaktu z nimi, spowodowane obiektywną sytuacją losową, subiektywnym stanem psychicznym. Tęsknota odczuwana jest także w związku z pragnieniem posiadania partnera, potrzebą akceptacji i zrozumienia przez niego.  
,,Jak wygląda świat, kiedy życie staje się tęsknotą? Wygląda papierowo, kruszy się w palcach, rozpada. Każdy ruch przygląda się sobie, każda myśl przygląda się sobie, każde uczucie zaczyna się i nie kończy, i w końcu sam przedmiot tęsknoty robi się papierowy i nierzeczywisty. Tylko tęsknienie jest prawdziwe, uzależnia. Być tam, gdzie się nie jest, mieć to, czego się nie posiada, dotykać kogoś, kto nie istnieje. Ten stan ma naturę falującą i sprzeczną w sobie. Jest kwintesencją życia i jest przeciwko życiu. Przenika przez skórę do mięśni i kości, które zaczynają odtąd istnieć boleśnie. Nie boleć. Istnieć boleśnie – to znaczy, że podstawą ich istnienia był ból. Toteż nie ma od takiej tęsknoty ucieczki. Trzeba by było uciec poza własne ciało, a nawet poza siebie. Upijać się? Spać całe tygodnie? Zapamiętywać się w aktywności aż do amoku? Modlić się nieustannie?''
~Olga Tokarczuk





środa, 11 lipca 2012

48.

Wracając do poprzedniej notki o topieniu się nad Wisłą - chyba jednak nas tam nie spotkacie.
Poniedziałkowe popołudnie spędziłam w Dzięgo grając w super trudną grę Jungle Speed. Najadłam się aż jedną bułką. No i wracać do domu miałam na magicznym skuterze, ale jednak KOMUŚ nie odpalił i wracaliśmy z nowo poznanym kolegą Jasiem jeśli dobrze pamiętam.
Wczoraj cały dzień tzw. opierdaling. Byłam zmęczona nic nie robieniem. To leżenie aż bolało, ale nie było nic innego do roboty. Wieczorem rodzinny grill, na którym jak zwykle nie było z kim pogadać, bo każdy starszy, więc poszłam sobie stamtąd tak szybko jak przyszłam.
Dziś ogarnęłam po raz kolejny czeski basen z Lamą, co udokumentowałam moją lodówką (ledwo zmieściła się w torebce :c ). Zwieńczeniem super ciepłego tygodnia była dzisiejsza burza, która nieco obniżyła temperaturę.

Wakacje! Nie mijajcie tak szybko jak rok szkolny, proszę proszę proszę!

The Parlotones "Save Your Best Bits"





<3

niedziela, 8 lipca 2012

47.

Czwartek i piątek nad basenem w Cn. Druga połowa pjooontku z Pam i Kanas na MRF, gdzie siedziałyśmy na murku i nic innego nie robiłyśmy (dawno nie było takiej przedniej zabawy). Produktywna Sobota. Pierw festyn sportowy w Ustro, a potem w Górkach na ognisku (ludzie z wydarzenia, [*] ten wirtualny znicz to dla Was, krejzole ;*). 
Zamierzam przez następne parę dni odespać sobie wszystko. 
No a od przyszłego tygodnia prawdopodobnie możecie zobaczyć mnie i Lamę nad Wisłą, chodzące tam i z powrotem, przy okazji topiące się jak wosk na słońcu.

Trzeba się zamoczyć, by zacząć pływać. 






zamieszam tutaj moje dzieła, jeśli ktoś chce takie, żeby mieć czym się polansić na mieście, to piszcie

środa, 4 lipca 2012

46.

Przez parę ostatnich dni zamulałam i co się okazało? Że takich ludzi było w okół pełno. Więc znów wychodzi na to, że nigdy nie jesteśmy sami. Nawet jeśli jest tak jak jest, to mamy drugą osobę, która nas zrozumie. Naprawdę, wystarczy się obrócić, by znaleźć kogoś komu możemy pomóc albo kto nam pomoże. Wystarczy chcieć.


Tak więc trwają już wakacje. Mam nadzieję, że miną one całkiem inaczej niż rok szkolny
 i będą ciągły się baaaardzo długo.
W poniedziałek ognisko klasowe w Marklowicach. Oczywiście wszystko kulturalnie. 
Nikt sobie nic nie zrobił, każdy ładnie spał po 22 w namiocie (nikt nie umiał rozkładać namiotów hahaha).
Wtorek częściowo w Górkach na wałach (super, zabrałam ze sobą 2 kleszcze :*) a potem na boisku graliśmy w siatkówkę. I znów nie mogłam się popisać swoimi umiejętnościami, bo innym by było przykro, wiec udawałam pokrakę.
No a dziś też bardzo imprezowo. Aż 9 (sztuczny tłum) ludzi było nad rzeką w Ustro. No i wcale nie padało, to tylko ktoś pluł jak mówił. Dzięki za bułkę z lidla (nie wiem do kogo się zwrócić, bo w końcu nie wiem kto mi ją kupił)!

z metra w Pradze



i z ogniska klasowego na którym było 12 osób :*