Środę skończyłam trochę wcześniej, za co dostałam karę od Pameli i Kanas (hakerzy). Po lekcjach poszliśmy w 6 (Budziek, Bebok, Damian, Patryk i Lamka- frajerzy :****) na łąkę w Cn, na której siedzieliśmy z ok 5 godzin i graliśmy w makao. W międzyczasie wyrwali mi połowę włosów z tyłu głowy, bo jakiś geniusz inwalida wpadł na pomysł, żeby zrobić kanapkę na bezbronnej Gabusi, która sobie drzemkała. Pogoda cud mjód, ale oczywiście wszystko fajne się musi kiedyś skończyć i zrobiło się zimno. Lamcia zabrała mi mój portfel i pojechała z nim do domu (skapłam się dopiero przy kasie w biedro jak miałam zapłacić za soczka i wodę, za które zapłacił Bebok (dzięki za te 50 gr, you made my day)) więc nie miałam za co wrócić do domu (od innych wyżebrałam po ok 30 gr). Jako że mam wspaniałych dziadków, jednak wróciłam do domu i to w 16 minut. Szybko ogarnęłam fejsa + zupkę jarzynową i poszłam spać (pościel pachniała zieloną herbatą, aaa <3).
Co robiłam w czw? Nie pamiętam, ale chyba zamulałam przez cały dzień, bo padało.
Dziś z rana mały wstydzik - KLIK. Po ogarnięciu makao zaczęłam robić ciasto śliwkowe, które (nie żebym się chwaliła) mi wyyyyyyyyyyyszło baaardzo dobre, ale jednak śliwek było za mało. Później film - Sekspedycja, całkiem całkiem, jest z czego się pośmiać. No i po filmie trafiłam tutaj. Jutro PS, święconki na zawodziuuuuuu, wooohooooo!
WESOŁEGO JAJKA I MOKREGO ŚMIGUSA DYNGUSA! :)
(właśnie się dowiedziałam, że wcale nie pisze się "śmingusa" :c)
kilka foci z któregoś tam dnia tyg, którego jak zwykle nie pamiętam -by Ulka