czwartek, 31 maja 2012

38.

Czas jakoś szybciej płynie. Ostatnio dużo rzeczy się dzieje, dużo myśli się przewija przez głowę, 
dużo ludzi się pojawia. Patrząc na to co się aktualnie dzieje, 
nie chciałabym wrócić do przeszłości, nawet gdybym mogła cofnąć coś czego żałuję/żałowałam. 
Ważna jest teraźniejszość. W przyszłość się nie patrzy, co ma być to będzie, 
dzieją się rzeczy, na które nie mamy żadnego wpływu, to jest życie. 
Życie chwilą, łapanie jej. To przyjemne uczucie. 
To jest to czego było mi potrzeba.

Jutro piątek, ZABILI MI ŻÓŁWIA w Sko, jest na co patrzeć.
Jutro również wszystko z PKSu przenosi się do wispola, boli.






poniedziałek, 28 maja 2012

37.

Weekend tak jak się spodziewałam minął sympatycznie. 
Tu górki z KI, tu Mikołów w Ustro, tu Manhatan na spacerze.
Z piątku na sobotę byłam w górkach na "pidżama party", które baaardzo mi się podobało i niestety nie mogę nic więcej powiedzieć na ten temat, bo Monsterzy (wtajemniczeni i ludzie którzy mają fejsa wiedzą o co chodzi). W produktywną sobotę z rana kochane 10 km do domu na rowerze (wyjątkowo powrót trwał 2h), potem korki i zdjęcia z Lamą i Kisi na zawodziu. Niedziela z Ingą i koleżanką pizzą + koleś z dziwną piętą, machający nogą z drugiego brzegu.
Ludzie, czytajcie potop, bo zginiecie na polskim [*].

 Cieszę się z drobiazgów.



super ryjacz




czwartek, 24 maja 2012

36.

Jakoś ostatnio nie mam o czym pisać, bo ciągle się uczę. Boli i szczypie.
Jutro wyczekany piątek, którym żyłam od hohohohho czasu.


Po co żyć w świecie fantazji, skoro to tylko nasz wymysł? Lepsze rzeczy się dzieją tu, w rzeczywistości. Są prawdziwe. Czasem bolą, ale po jakimś czasie przestają. Czujemy też dobro, które koi ten ból. Lepiej cokolwiek czuć niż nie reagować na żadne bodźce ze świata zewnętrznego. Ludzie, obudźcie się. Jest tyle pięknych rzeczy i chwil do zapamiętania i do przeżycia.


analogowe, z egiptu




i z basenu w czeskim cieszynie





poniedziałek, 21 maja 2012

35.

Nie wiem jak inni, ale ja żyję tylko weekendami. 
Czas do wolnego jakoś mi się jeszcze bardziej zaczął dłużyć. 
Dziś pierwszy raz poczułam, że za niecały miesiąc wakacje. Lato. Codzienne wstawanie o której się chce (ja preferuję godziny popołudniowe) i zasypianie o 3 albo 4 w nocy. Te ciepłe dni, kiedy nawet basen nie wystarcza. I te noce, gdy najlepiej śpi się pod gołym niebem. Mniej obowiązków, więcej swobody. Robienia czego się chce, jeżdżenia gdzie się chce i wracania do domu z grubym spóźnieniem. Robienie rano bogatych śniadań, a wieczorem ognisk, które trwają do nocy. Smak zimnej wody podczas wleczenia się po mieście. Zapach skóry po opalaniu. Zapach skoszonej trawy z rana. I placków, oscypków i gofrów. Sypianie w namiotach. Aktywne spędzanie czasu. Czas dla samego siebie. Ten beztroski stan, który trwa 2 miesiące. Chcę go!





+ jak ktoś zgadnie gdzie i kogo ten pokój dam mu 10 gr :*

czwartek, 17 maja 2012

34.

Nie mam czego opisywać, bo pogoda trochebardzo kijowa. W tym tygodniu jak najbardziej monotonnie, zaliczania ciąg dalszy. Od wtorku ciągle smarkam i kaszlę (dopiero dziś ktoś to zauważył). No, liczę na dobry weekend. Tymczasem zaszyję się w swoim jakże to czystym pokoju i poświęcę swój cenny czas dla wosu, z którego nie mam notatek na sprawdzian. 
Super wyczerpująca notka, w której każda kolejna linijka buduje napięcie.
Weekendzie przybywaj szybciej, tęsknię!






poniedziałek, 14 maja 2012

33.

Ostanie wydarzenia skłoniły mnie do pewnych refleksji. 
Narzekamy jak bardzo nam się w życiu nie układa i jakie jest ono niesprawiedliwe. Nie można nam dogodzić, chociaż mamy wszystko. Budzimy się ze snu rano? Oczywiście, lecz nie pasuje nam, że to poniedziałek. Potrafimy chodzić? Pewnie, że tak. Mamy sprawne nogi, ale wolimy się wozić. Słyszymy? Większość z nas słyszy tylko to co chce. Widzimy? To co chcemy zobaczyć to widzimy. Mówimy? Nie zważając na uczucia innych, kierujemy w ich stronę słowa, które sprawiają im ból. No i żyjemy. 
Narzekając z byle powodu nie doceniamy tego co mamy, tego co potrafimy. Mamy wszystko co jest potrzebne by dobrze funkcjonować, by być szczęśliwym. Nic nam nie jest, jesteśmy zdrowi, żyjemy. Nie szanujemy samych siebie. Inni niestety nie mają tego wszystkiego i sobie jakoś radzą. Pomimo poważnych problemów w ich życiu cieszą się każdym nowym dniem, który być może będzie lepszy od poprzedniego. 
Pomyślmy następnym razem zanim zaczniemy na coś narzekać, czy jest to tego warte. Łapmy dzień, doceniajmy szczegóły, drobnostki. Nie poddawajmy się przez jedno niepowodzenie w życiu. Słuchajmy otoczenia, patrzmy na nie. Próbujmy nowych rzeczy, odkrywajmy nieznane. Kochajmy.Wybaczajmy. Żyjmy.




dziś notka uboga w zdjęcia

 

sobota, 12 maja 2012

32.

Jak zwykle nocię zacznę od streszczenia kilku ostatnich dni.
Czwartek rower i robienie obiadu u Budniaka, spaghetti dla niedokarmionych młodych ludzi. 
Potem chwila jeszcze nad Brennicą i super mycie rowerów w rzece.
Piątek niestety nie taki piękny, gdyż wstało się o 6:15, bo szkoła. Wieczór ponownie rower, ale tym razem na rowerze samochodem. Posiedzieliśmy nad wałem (szukaliśmy miejsca do siedzenia 30 minut), a wracaliśmy przez krzaki, przez które nie dało się przejść, czego można domyślić się patrząc na moje nogi. 
Dziś Produktywnej Sobocie towarzyszył piękny deszczyk. Popatrzyłam sobie jak grają 40stki w piłkę i przy okazji wymyśliłam ambitny tekst do piosenki o majtkach.
 

ZMIENIAM CZCIONKĘ I JEJ WIELKOŚĆ SPECJALNIE NA PROŚBĘ BUDNIAKA.


Wszytko co dobre kiedyś się skończy. Dlatego najlepiej by było, gdybyśmy nie przyzwyczajali się do nikogo. Lecz jesteśmy ludźmi, popełniamy błędy i potem cierpimy. Tacy wszyscy jesteśmy mądrzy.


 fejmys okulary






środa, 9 maja 2012

31.

W poniedziałek u Kanas pograliśmy z Pam, Jaszinem i Budniakiem w eurobiznes, rzutki i scrabble (serio hahaha).Z Pamcią późnym wieczorem oglądałyśmy horrory (Kanas przez ściane z 2 pokoju), a potem beze mnie jarały się Edwardem z chatroulette i główkowały co to Netherlands
Na drugi dzień z rana kurs na Cn po miesięczny i razem z Szymkiem trip na Ustroń. Wieczorem Lamkowato i Lamkomamowato. 
Dziś Budniak i Jaszin na rowerach przyjechali do Ustro na krupnik, który wyglądał jak rosół. Poszłam sobie na korki z chemii, bo ją tak bardzo lubię.
Jutroooo znowu Górki! Słyszałam, że jakaś super impreza na rondzie się szykuje :o (ostanio często tam się pojawiam, sooo fame)

Dzisiejsza notka jest fest nie ogarnięta, przepraszam, ale jestem zmęczona. :)

 reklama domów wczasowych



hipsterowski jeleń <3

niedziela, 6 maja 2012

30.

W piątek tak jak wspominałam (albo i nie) ponownie górki i urodziny Bodzia. 
Produktywna Sobota raczej nie była taka aktywna jak poprzednie, tyyyyyyle sprzątania.
Pisać więcej nie ma co, to trzeba zobaczyć, więc załączam pare zdjęć ukradziejonych od Deca. 
Nie dodawałam zdjęć na których mnie nie ma, bo ktoś by mógł się nie zgodzić. 
Dzięki wielkie <3



środowe majówkowe ognisko









z urodzin Bodzia



czwartek, 3 maja 2012

29.

Ten tydzień od początku roku był jednym z najlepiej spędzonych.
Poniedziałek posiedzieliśmy z 2h nad "Niagarą" w Cn, ale tak na serio tam sie nie dało siedzieć, tylko sie w sumie zwisało. Jako że to był crazy day, to ogarnęłyśmy z Kubistą plac zabaw i pofociłyśmy. We wtorek zrobiliśmy surprise'a Lamie z Budniakiem i wbiliśmy jej do domu, gdzie zjedliśmy grzanki (ja do tego sobie dałam sera z dżemem [*]). Po południu pojechałam do metropolii Koniaków na ognisko rodzinne, gdzie tym razem niestety nie rysowałam z Kariną Kacprowi czerwonych syren, ale za to poturlaliśmy się z górki (moje biedne ręce i nogi). Śrooda jakoś tak leniwie do połowy dnia, a potem już tylko aktywnie. Pierw robiłam za fotografa na rynku, a potem znów spontan rower, welcome to Górki i ogniiisko u Julki (pozdraaawiam całą ekipę!). W drodze powrotnej oczywiście coś musiało się stać i Lame zaatakował konar o pseudonimie "patyk".
Dziś bardziej na spokojnie spędzam ten dzień, a jutro po raz kolejny Górki.

z soboty

 z poniedziałku
fajny pojemnik na mydło nie




i wtorek Kacper i Karina