piątek, 29 czerwca 2012

45.


Przyjaźń. Wspaniała więź łącząca niemniej niż dwie osoby (chyba, że ktoś woli kolegować się z lustrem, to powodzenia). Z badań wynika, że nieświadomą decyzję o chęci bliższego poznania danej osoby podejmujemy w ciągu zaledwie 10 minut od pierwszego z nią kontaktu, chociaż taka chęć może pojawiać się po znacznie dłuższym okresie od poznania. Fałszywa trwa parę miesięcy, zaniechana parę lat, a autentyczna całe życie. 'Przy­jaźń, która się kończy, tak nap­rawdę nig­dy się nie zaczęła'. Może być prawdziwa, będąca wartością samą w sobie lub taka, która ma spełniać pewien cel. Przyjaciela darzymy zaufaniem. Mamy tą świadomość, że stanie w naszej obronie za każdym razem i jesteśmy dla niego kimś więcej niż tylko zwykłym znajomym. Próbuje nam pomóc, często jest to nawet związane z jego własnym kosztem. Poświęca się dla nas, bylebyśmy poczuli się lepiej. Masz kogoś takiego? To teraz popatrz na siebie i swojego przyjaciela, przyjaciółkę lub przyjaciół. I zastanów się, czy za to wszystko co dla Ciebie zrobił odwdzięczyłeś mu się. On może o Ciebie dbać, ale choć jest tym co pomaga, potrzebuje wsparcia. Nie zaniechaj tej przyjaźni i troszcz się o nią, bo to jest coś wartego naszego życia. Właśnie z przyjacielem przeżywamy najpiękniejsze chwile. To z nim płaczesz i śmiejesz się. To właśnie jego masz przy sobie na całe życie.
'Kochaj wszys­tkich. Ufaj niewielu. Bądź gotów do wal­ki, ale jej nie wszczy­naj. Pielęgnuj przyjaźnie.'



Hej hej, dziękuję wszystkim wycieczkowiczom za tą wycieczkę i mile spędzony czas. Bez wyjątków! To był jeden z lepszych, albo i najlepszy wyjazd, na którym byłam (w końcu szkoła średnia :P). I nawet teraz jeśli to zabrzmi dziwnie, co pewnie właśnie tak zabrzmi, to szkoda, że się rozstajemy na te ok 60 dni, bo ostatnie miesiące były jednymi z lepszych. Więc... Życzę Wam wakacji tak ciekawych jak ten trip do Pragi! :)


SUPERDUŻOTROCHĘBARDZO ZDJĘĆ:



z Krzysiem


słit w ruchomych schodach
 

Ania, Badurka, Dawid, Łyżwa, Kanas i Pam



Justyna, Basia, Martyna, Ania, Badurka, Kanas i znów Pam :d



<3





zdrowy obiad

życie na krawędzi, wypad na miasto wieczorem bez nauczyciela

Pamcia, Kanas, Dawid i ja

niedziela, 24 czerwca 2012

44.

Ten weekend za szybko zleciał. Pięć minut po północy popatrzyłam na zegarek, a tu 01:45.
Nie będę szczegółowo opisywać kilku ostatnich dni, gdyż były prawie identyczne. Ostatnio spędzam wolny czas aktywnie, co wychodzi mi na dobre i czego efekty widać (:D). W drugim tygodniu dam sobie megaaa wycisk. W końcu muszę jakoś wyglądać na weselu niewiemkogo i niewiemgdzie.
Dziś cały dzień poza domem i to w dodatku spędzony w aucie. Tu Gołkowice, tu Rybnik, tu Ostrava i Karvina i jeszcze Zawodzie. Padnę dziś jak szmaciarza koń, ale raczej się nie wyśpię, gdyż wstaję o całkiem nieprzyzwoitej porze (mowa tutaj o 5:40 rano). Boooooo jutro wreszcie Praga! Mam nadzieję, że nie będzie dużo chmur, bo zabieram ze sobą ubrania raczej na ciepłą pogodę. Może przyda mi się nawet moja sukienka w grochy! Tak więc następna notka będzie dopiero w czwartek, albo i piątek. Na pewno nie prędzej, chociaż przez ostatnie miesiące dodaję je nieregularnie. Bywajcie, odwiedzajcie bloga i trzymajcie się tej zasady:
Codziennie patrz na świat, jakbyś oglądał go po raz pierwszy.





aktualnie marzą mi się:


czwartek, 21 czerwca 2012

43.

Super tydzień poświęcony ostatnim poprawkom, zdawaniu. Najlepszy był wtorek, bo aż 7/8h kucia na polski o potopie, co mi się udało, przez co jestem feeeeeeest szczęśliwa. Tutaj chciałam podziękować każdemu, który mnie dopingował i trzymał się swojego zdania. Dzieeeeeekuje!

Wczoraj na nieoficjalne rozpoczęcie moich wakacji wpadłyśmy nad super czystą Riviere. Oczywiście po drodze zrzuciłyśmy kolejne 10 kg.
Dziś podobnie, też Riviera, ale z trochę innym składem. Rzecz jasna musiałam nadrobić te kolejne 20km tam i z powrotem gołąbkami mamy (wołały mnie i płakały jak koło nich przechodziłam obojętnie).
Jutro u Kanas, klasowo z dziewczynami.
No a poniedziałek wreszcie wyjazd! Mam nadzieję, że przynajmniej parę zdjęć z Pragi nada się na bloga.

Uwielbiam Was ludzie!






niedziela, 17 czerwca 2012

42.

Podobnym do tego ze zdjęć wypadem zakończyłam ubłagany weekend.
W piątek Trzech Braci w Cn z szalonymi personami. Żeby było śmieszniej, ubrałyśmy się tak samo z Lamką, ciekawe czy ktoś zauważył ;o. Troche pochodzone, postojone też w trakcie koncertu Perfekt, z którego nic nie wiem, bo mój metr sześćdziesiąt cztery jednak nie jest na tyle wystarczający, by cokolwiek widzieć.
Produktywna Sobota - mecz w Ustro. Razem z Patrykiem jako zagorzali fani piłki nożnej przeżywaliśmy każdą minute meczu siedząc w kuchni i jedząc ser z dżemem. Po meczu na skłodowskiej szukaliśmy małego wozu, ale jako że wbrew pozorom nie jesteśmy tak bardzo inteligentni nie znaleźliśmy go, co nadrobiłam przed północą (OBRAZEK Z MAŁYM WOZEM.).
Parę godzin z dziś spędzone znów w Cn, głównie po to by obejrzeć występ naszego wspaniałego ustrońskiego Absurdu. No i wieczór specjalnie zostawiony dla Kochanowskiego i trenów.

Kolejnym celem jest wycieczka do Pragi. Będziecie za mną tęsknić od 25.06 do 27.06.*








*dzięki anonim za poprawkę!

środa, 13 czerwca 2012

41.


 Nic super nadzwyczajnego się nie działo od soboty.
 Nie mogę pochwalić pogody w tym tygodniu, bo ciągle pada. Jest czerwiec, w sumie prawie połowa czerwca, a tu tylko deszcz i 15 stopni na zewnątrz. 
Dziś nawet musiałam ubrać kalosze i kurtałkę przeciwdeszczową.

W poniedziałek cudownie spędziłam popołudnie zakuwając do polskiego prawie 3h. 
We wtorek byłam kolejne 3h w kościele na bierzmowaniu (moim przeznaczeniem jest opiekowanie się Anką). Było zimno, nudno i głodno, a do tego nie mogłam patrzeć przed siebie, bo pan, który tam siedział wymyślił sobie, że dla fun'u może ubrać złoty garnitur. O 20:40 mecz we wrzosie. Wróciłam z niego cała przemoknięta (pewnie temu jestem znów przeziębiona ;o!) .Przed północą ogarnęłam jeszcze polski.
Mój kolejny cel, potrzebny by przetrwać wypada na...
 święto Trzech Braci w Cieszynie. Gratuluje! Żyję teraz tylko tym!

"Traktuj siebie, tak jakbyś traktował swojego najlepszego przyjaciela."


 
 

babcine bluzki

spodenki z wysokim stanem

sobota, 9 czerwca 2012

40.

Ten tydzień był tak zawalony, że nie miałam nawet czasu żeby dodać coś bloga. Pogoda jak zwykle na przekór naszym oczekiwaniom  musiała się popsuć, jak ja to lubię.

Poniedziałek i wtorek jakoś specjalnie nie zapadły mi w pamięci, więc nie ma co opisywać. 
Wyczekana środa, a raczej środowy wieczór jak najbardziej na tak. Wszystko poszło dobrze, no może oprócz komórki którą zgubiłam i wszyscy szukali jej na około domu. Po bezowocnych poszukiwaniach okazało się, że jest w kieszeni Pasty (woooohohoooo (: ). DZIĘKI LUDZIE!
Czwartek miłe umieranie w Koniakowie na działce.
Piątek cudowny trip do ciucho z Martyną, Kisi i Lamą (kolejne skarby!). Zdjęcia dodam w następnej notce, gdyż dziś mam tylko kamerkowe z laptopa. Oklejanie ściany gazetami u Ulki, a zaraz po tym Górki przyjechały na mecz, który oglądaliśmy u Lamy.
Produktywna Sobota? Zakończenie sezonu w Górkach, kotlet, ziemniaki i kapusta. Kulam się! <3

 


niedziela, 3 czerwca 2012

39.

Na ZABILI MI ŻÓŁWIA jednak nie pojechałam, ponieważ tak bardzo kocham deszcz, 
że wolałam patrzeć na niego zza okna. 
Tak więc piątek super aktywnie spędzony w cieplutkim domku.
Produktywna Sobota w Sko spędzona z Lamą na szukaniu skarbów wśród zaśmierdzianych ubrań. Drogerie też się bardzo ucieszyły i pozbyły się 2 lakierów. No i bardzo miła pani z Delfina zapodała nam wspaniałą zapiekankę (odgrzewała ją przez 20 minut).
No a niedziela? Jedno wielkie obijanie się i grill u Any.

Kolejnym wyznaczonym dniem, którym żyję jest środa. 
Mam nadzieję, że będzie znowu co wspominać.
Cieszę się, że znam tylu ludzi, którzy są dobrzy.
Soooo, see you later!



koszule z ciucholandu i super kurtka za 4 zeta kupiona na spółę


dni Skoczowa, full ludzi w południe